Morderstwo i samobójstwo wyszły na jaw gdy rodzina Marzeny i Grzegorza W. odkryła, że małżeństwo nie wróciło do domu na noc. Zaniepokojeni bliscy zawiadomili policję. Kryminalni przeczesywali metr po metrze. Sprawdzali każdy zakątek gminy Pasieki.
Na zaparkowane z lesie bmw natknął się funkcjonariusz, który nie był na służbie. Gdy zajrzał dośrodka auta jego oczom ukazał się wstrząsający widok. Na fotelu pasażera leżały zwłoki 32-latki. Kobieta miała zaciśnięty na szyi pas bezpieczeństwa, jej mętne, martwy wzrok zdradzał przerażenie.
Stróż prawa zawiadomił pozostałych kolegów, którzy nie zaprzestali poszukiwań. Czujni funkcjonariusze od razu odkryli, że przy fotelu kierowcy również brakuje pasu bezpieczeństwa. Domyślili się, że ktoś, być może zabójca, musiał go odciąć. Nie mylili się. Rozglądając się po lesie dostrzegli ciało mężczyzny, który powiesił się na drzewie.
Jak się okazało samobójcą był Grzegorz W., mąż zamordowanej kobiety. Wszystko wskazuje na to, że mężczyzna najpierw udusił żonę, a potem targnął się na swoje życie. Prokuratura zleciła sekcję zwłok małżeństwa, by potwierdzić tę wersją, a jednocześnie wykluczyć podwójne morderstwo.
„Dziennik Wschodni” dowiedział się, że 30-latek miał problemy psychiatryczne i poddawał się leczeniu. Małżonkowie byli bezdzietni.