O tajemniczym zniknięciu Pauliny piszemy od kilku dni dni. Kobieta ostatni raz widziana była w minioną sobotę o 8 rano na skrzyżowaniu alei Kościuszki i ulicy Zielonej w Łodzi. Z zapisów monitoringu wiadomo, że towarzyszył jej starszy o co najmniej kilkanaście lat mężczyzna. Gdy wieczorem nie wróciła do domu, jej mama zgłosiła zaginięcie.
Od tamtej pory Pauliny szukali policjanci, rodzina oraz znajomi, a łódzka prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie bezprawnego pozbawienia wolności połączonego ze szczególnym udręczeniem, bowiem jak wynikało ze wstępnych ustaleń mogła zostać uprowadzona i więziona.
Śledczy ustalili miejsce, gdzie była przetrzymywana. To piętrowy budynek w centrum Łodzi. Jak się dowiedzieliśmy nocowali tam obywatele Gruzji, którzy zarabiali na życie na łódzkich budowach. Wśród nich miał być ten sam człowiek, który towarzyszył Paulinie w chwili zaginięcia. Niestety zanim policjanci tam dotarli, wszyscy zniknęli.
Tymczasem po południu w niewielkim skwerku przy ulicy Kosynierów Gdyńskich, tuż obok drogi wylotowej z Łodzi w kierunku Katowic znaleziono zapakowane w torbę podróżną ludzkie zwłoki.
- Przechodziłam akurat tamtędy – mówi Michalina Wysocka (18 l.), która się na ten makabryczny pakunek natknęła. - To wyglądało tak, jakby ciało zostało poćwiartowane. Człowiek w całości by się tam nie zmieścił.
Choć wiele na to wskazuje, prokuratura nie przesądza, czy to poszukiwana Paulina.
- Na terenie Łodzi znalezione zostały ludzkie zwłoki, na miejscu ich ujawnienia pracują policjanci i prokurator – informował Krzysztof Kopania (52 l.), rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi. - Podejmowane są działania mające na celu ustalenie tożsamości ofiary, w tym czy może to być ciało poszukiwanej od soboty kobiety. Aktualnie przekazywanie bliższych informacji o sprawie nie jest możliwe.
Od tygodnia bliscy Pauliny na swoich profilach w portalach społecznościowych błagali o pomoc w jej odnalezieniu. Wczoraj te apele zostały usunięte...