- Gdańsk jest szczodry. Gdańsk dzieli się dobrem. Gdańsk chce być miastem solidarności. Na ulicach, placach Gdańska wrzucaliście pieniądze, byliście wolontariuszami. To jest cudowny czas dzielenia się dobrem - mówił Adamowicz. - Jesteście kochani. Gdańsk jest najcudowniejszym miastem na świecie - dodał. To było przemówienie prezydenta tuż przed światełkiem do nieba. To były jego ostatnie słowa. O godzinie 20 miała odbyć się kulminacja imprezy. Wtedy właśnie doszło do ataku.
27-letni napastnik wbiegł na scenę i zadał 3 ciosy nożem. Jedno trafiło w serce. Prezydent Adamowicz po reanimacji trafił natychmiast do szpitala, gdzie przeszedł 5-godzinną, niezwykle skomplikowaną operację. Jego stan był bardzo ciężki. Niestety w poniedziałek koło godziny 13.30 prezydent Paweł Adamowicz zmarł w szpitalu.
27-letni napastnik został od razu zatrzymany. Nie uciekał i nie stawiał oporów. Jak podaje policja, był wręcz zadowolony ze swojego czynu. - Mężczyzna był karany, był notowany za przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu, między innymi za rozboje - powiedziała gdańska policja. Jak ustaliliśmy, mężczyzna w maju 2014 roku usłyszał wyrok. Gdański sąd skazał go na pięć lat i sześć miesięcy więzienia. Była to kara za cztery napady na banki: trzy placówki SKOK i oddział Credit Agricole. Wyszedł z więzienia kilkanaście dni temu. 27-latek usłyszał już zarzut zabójstwa prezydenta Gdańska. Może spędzić w więzieniu resztę życia.