Część posłów poskarżyła się, że traktowani są jak stado baranów, bo nie widzieli wcześniej na oczy nowego programu. W odpowiedzi Paweł Graś (47 l.) nazwał ich ciurami obozowymi. Awantura o program partii skutecznie zepsuła powietrze podczas niedzielnej konwencji PO. Zaczęło się od tego, że "Wprost" napisało o posłach PO, którzy nie widzieli na oczy programu partii.
- Traktuje się nas jak stado baranów - żalili się. Woleli jednak być anonimowi. A Antoni Mężydło (57 l.), poseł od trzech kadencji, powiedział pod nazwiskiem, że programu nie znał. - Niewielu go widziało - powtórzył nam to wczoraj.
Rzecznik rządu Paweł Graś nie pozostawił krytyki bez odpowiedzi: - W każdej armii są ci, którzy są na pierwszej linii frontu i ciury obozowe, które najlepiej czują się przy taborach - oświadczył tonem dyrektora.
- A co to jest ciura albo ciur? - zaciekawił się Mężydło. O wyjaśnienie poprosiliśmy gen. dywizji Bolesława Balcerowicza (68 l.).
- To stare określenie na wszystkich tych, co kręcili się wokół wojska. Ciurami byli dobosze, praczki, handlarze tytoniu, prostytutki. Wszyscy ci, którzy nie walczyli. Jest to negatywne określenie - wyjaśnia generał. Czy więc poseł Mężydło nazwany ciurą czuje się obrażony?
- No cóż, będę się musiał pogodzić z tym, że jestem pachołkiem obozowym. A na poważnie, to nieładnie, że pan poseł Graś się tak wyróżnia. Po co jątrzyć między kolegami - gani Grasia Mężydło.