W rozmowie z "Wprost" Graś powiedział , że wydawca "Rz" przedstawił mu tylko główne tezy artykułu. Na pytania dziennikarzy odnosnie tego, dlaczego doszło do ich spotkania o tak późnej porze w wypadku, gdy wystarczyłaby rozmowa telefoniczna, Graś nie udzielił odpowiedzi. Dodał jedynie, że z Hajdarowiczem zna się jeszcze z lat 80. "z czasów studiów i z podziemia".
Na czwartkowej konferencji prasowej Graś oświadczył, że właściciel Presspubliki, która wydaje "Rzeczpospolitą", Grzegorz Hajdarowicz na kilka godzin przed publikacją w "Rz" artykułu pt. "Trotyl we wraku Tupolewa" poinformował go, ten tekst się ukaże.
- W dniu słynnej publikacji w "Rzeczpospolitej", gdzieś o godzinie 1.30 w nocy, więc na kilka godzin przed publikacją, pan Grzegorz Hajdarowicz poinformował mnie, że ukaże się rano wydanie "Rzeczpospolitej", w którym jest artykuł, w którym zawarta jest teza, że na miejscu katastrofy znaleziono, wykryto ślady materiałów wybuchowych, że mieli tego dokonać polscy eksperci, że rzekomo ta teza potwierdzona jest również przez prokuraturę - powiedział na konferencji rzecznik rządu.
Graś podkreślił, że przyjął tę informację do wiadomości i powiedział Hajdarowiczowi, że rząd ustosunkuje się do sprawy po zapoznaniu się z treścią artykułu oraz oficjalnym stanowiskiem prokuratury.
- Powiedziałem, że rano po zapoznaniu się z treścią artykułu i przede wszystkim po zapoznaniu się z oficjalnym stanowiskiem Prokuratury Generalnej i prokuratury prowadzącej śledztwo, będziemy się do tej sprawy odnosić. I to wszystko - zakończył Graś.