O Miterze zrobiło się głośno w 2011 r., kiedy podszywając się pod szefa Kancelarii Prezydenta Jacka Michałowskiego (57 l.) chciał dostać własny program w TVP, Miter opowiadał wtedy, że chodziło mu o pokazanie mechanizmów działania w publicznej telewizji. Teraz, jak ujawnił tygodnik "Wprost", to on nagrał prowokację z szefem gdańskiego sądu okręgowego Ryszardem Milewskim. Prowokacja opublikowana przez "Gazetę Polską Codziennie" odsłoniła usłużność sędziego wobec premiera Donalda Tuska (55 l.) i szefa Kancelarii Premiera Tomasza Arabskiego (44 l.).
Jak to się stało, że 27-letni niedoszły dziennikarz i politolog z Wrocławia "łapie w sidła" doświadczonego sędziego? - Ja nie spadłem z choinki. Sprawą Amber Gold interesowałem się od dłuższego czasu. Dzięki tej prowokacji odsłoniłem największy skandal w polskim sądownictwie po 1989 r. - mówi "Super Expressowi" Miter. Przyznał też, że prowokację konsultował z "Gazetą Polską Codziennie".
Co ciekawe, kiedy o Amber Gold zaczynało być głośno, Miter skontaktował się z Marcinem P. To on dostarczył Marcinowi P. rzekomo tajną notatkę służbową ABW o operacji "Ikar", która miała doprowadzić do upadku linii lotniczych OLT Express, a także do upadku Amber Gold. Według ABW notatka to fałszywka.
I to właśnie dlatego służby zajęły się Miterem. - Wysyłamy w poniedziałek dokumentację na jego temat do prokuratury. Odkryliśmy, że przy sprawie Amber Gold robił jeszcze kilka innych, nieudolnych rzeczy. Jest tego trochę... - mówi nam anonimowo oficer ABW zajmujący się sprawą Amber Gold.
Szkoda, że służby tak samo szybko i z jednakowym zacięciem nie zajmowały się Marcinem P... jak dziś Pawłem Miterem. Szkoda.