NEWSWEEK dotarł do informacji o życiu osobistym Krystyny Pawłowicz.
- Pamiętam ją sprzed ćwierć wieku. Nosiła jak dziś włosy spięte w kitkę, tyle, że była szczuplejsza.. Zakochała się wtedy na zabój w jednym z opozycjonistów. Spakowała cały swój dobytek w walizkę i pojechała do niego na Wybrzeże - opowiada koleżanka z dawnych lat. Ale uczucie nie znalazło wzajemności. Odprawiona z kwitkiem Pawłowicz wróciła do Warszawy, gdzie już wcześniej miała posadę pracownika naukowego na wydziale prawa Uniwersytetu Warszawskiego. Siedziała w jednym pokoju z Hanną Gronkiewicz-Waltz. Dziś oskarża ją, że to przez nią straciła posadę na UW - czytamy na stronie internetowej.
Warto wspomnieć, że Internauci są dla Pawłowicz bezlitośni - na Facebooku powstają liczne strony przeciwko posłance, użytkownicy prześcigają się w złośliwych komentarzach, niektórzy chcą szukać chłopaka dla Pawłowicz... A może ci którzy oczekują tolerancji od Pawłowicz sami powinni okazać jej pobłażliwość i tolerować jej odmienne poglądy?
Internauci wypominają jej także to, że zaatakowała związki homoseksualne jako bezproduktywne dla społeczeństwa (bezdzietne), a sama nie spłodziła potomka. Atakując Annę Grodzką posłanka Pawłowicz mogła nie zdawać sobie sprawy, że Grodzka ma syna. Ale to chyba nie przesądza o jej produktywności w oczach Pawłowicz.
Co Wy sądzicie o tym wszystkim? A może zamiast się problemem związków partnerskich warto byłoby zająć się problemem służby zdrowia? Gigantycznych kolejek do lekarzy? Może gospodarką? Problem na linii Pawłowicz-Grodzka powinien pozostać problemem obu posłanek, a Sejm powinien zająć się sprawami Polski? Jak uważacie?