Pechowcy tygodnia

2009-02-13 8:00

Mijający tydzień upłynął nam wszystkim pod znakiem dwóch pechowców.

Pechowcem numer jeden jest Andrzej Czuma, jeszcze przez jakiś czas minister sprawiedliwości, który ministrem zapewne nie zostałby, gdyby w przypływie szczerości opowiedział premierowi o swoich amerykańskich wyrokach w sprawie długów. Nie opowiedział i ma ministerialną tekę. Milczenie jest złotem! Jeszcze minister ma na szczęście obrońcę - Stefana Niesiołowskiego, który wczoraj w audycji RMF zdemaskował wrogów Czumy, mówiąc: "Spisek przede wszystkim ludzi chorych z nienawiści, bo pan widział tego Jarmakowskiego? No to jeśli chodzi o uzębienie, to mors ma bardziej estetyczne zęby, czy takiego człowieka w ogóle warto... znaczy, pokazujcie, należy ich pokazywać wszystkich, ja ich znam". Tylko osoby chore z nienawiści mogłyby doszukiwać się w tej wypowiedzi nienawiści. Z częściowym uznaniem zauważyć należy, że Stefan Niesiołowski od Arthura Schopenhauera nauczył się ostatecznych i najbardziej plugawych argumentów ad personam i stosuje je z powodzeniem. No, w końcu profesor... Pechowcem numer dwa minionego tygodnia został Jan Rokita. Rzuciła się na niego agresywna stewardesa i mściwy kapitan, a wreszcie policjanci. A wszystko to byli Niemcy. Nawet zastanawiałem się, powodowany patriotyczną solidarnością, czy mu jakoś nie pomóc, czy na Germańców nie ruszyć, ale kiedy usłyszałem w telewizji sopran Rokity, nagrany przez kogoś w samolocie: "Ratujcie, Niemcy mnie biją!", to na razie odpuszczam. Z czego wynika ironia mojego dzisiejszego komentarza? Za dużo pechowców w jednym tygodniu. Za dużo.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają