Pędź bizony!

2009-05-14 4:00

Jedno słowo, a tyle emocji. Zupełnie tego ze szwagrem nie rozumiemy. Dlaczego się wszyscy pani minister Fedak czepiają, że powiedziała do kolegi słowo na "s"? Jakby do obcego powiedziała, to jeszcze można zrozumieć, że trochę nie tak i niezręcznie wyszło, ale do kumpla?!

- Ja na przykład, jak się z Heńkiem spotkam i o polityce czy meczu rozmawiamy, to też czasem parę słów na różne litery do niego używam i on wcale się nie obraża, a ja tym bardziej - mówi szwagier. - Bo ważniejsza chyba jest temperatura i pasja dyskusji rozbudowanej oraz wielopłaszczyznowej od sztywnej formy czy wpychania w konwenanse...

On to jednak ma łeb. No bo jakby to brzmiało, gdyby jeden minister do drugiego wzburzony brakiem zrozumienia kolegi z innego resortu zamiast prostego słowa na "s" powiedział na przykład: "oddal się w popłochu" albo "opuść samowolnie ten teren", względnie "przenieś się stąd w inne miejsce".

Szkoda czasu na takie słowolejstwo. Jednak żeby uniknąć takich niewygodnych sytuacji, jaka się przydarzyła pani minister, proponuję jeszcze inną formę komunikatu na "s" - pędź bizony! To hasło spod trzepaka mój syn przytargał do domu. Użył i nikt się nie obraził! Nawet moja żona.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki