Pędziliśmy na porodówkę 200 na godzinę

2019-05-10 15:23

W tej akcji naprawdę liczyła się każda minuta. Kobieta, która właśnie zaczęła rodzić, musiała błyskawicznie trafić na porodówkę. Mąż zabrał ją do szpitala, ale tylko dzięki pomocy policji zdążyli tam na czas.

Chwilę po godz. 18 w ubiegłą sobotę pani Aleksandra Nowak (29 l.) poczuła, że zaczyna się akcja porodowa. Wraz z mężem Maciejem (38 l.) natychmiast ruszyli do szpitala w Gliwicach, ale pan Maciej doszedł do wniosku, że nie zdążą bez pomocy.
- Zadzwoniłem na policję, poprosiłem o eskortę. Powiedziałem, jaką trasą jadę i jakim autem, zostawiłem numer kontaktowy. Zareagowali bardzo szybko i wysłali patrol. Dogonił nas na trasie i eskortował do samych drzwi szpitala. Policjanci przydali się zwłaszcza w Gliwicach, dzięki nim udało się szybko pokonać kilka czerwonych świateł – opowiada mężczyzna.

Przeczytaj: Michaś, co urodził się w aucie

Eskortę przeprowadzili sierż. sztab. Marcin Mazur oraz st. sierż. Daniel Skorupa. Oba samochody gnały chwilami ponad 200 km/h.
W niespełna 10 minut od przyjazdu do szpitala na świat przyszedł maleńki Wiktorek. - Kiedy rodziłam starszego o rok Maksa, lekarze mówili, że następny poród będzie szybki – mówi szczęśliwa mama.
Rodzice podkreślają wzorową postawę policjantów, ale i innych kierowców. - To są naprawdę policjanci z powołania, ale także inni kierowcy zachowywali się podczas naszej jazdy bardzo dobrze. Bardzo im wszystkim dziękujemy – mówi tata Wiktorka.

Blog rodziców Wiktorka: Na czerwonym pod prąd

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki