Pani Monika była świadkiem na rozprawie o drobne wykroczenie. Ubrała się w białą bluzkę. - Możliwe, że podczas poruszania się widać mi było fragment brzucha - opowiada. To bardzo nie spodobało się sędzi Agnieszce Sz. Uznała, że ubiór pani Moniki jest dla wysokiego sądu obraźliwy i... wlepiła tysiąc zł grzywny.
- Wygląda na to, że do sądu najlepiej ubrać się w wór pokutny - kwituje całą sprawę pani Monika. Kobieta ma o co się denerwować, bo w sumie pojawienie się w sądzie kosztowało ją aż 3 tys. złotych. Tysiąc za goły brzuch, tysiąc za to, że nie zgodziła się ubrać swetra (źle się tego dnia czuła i było jej gorąco) oraz tysiąc za to, że ośmielała się dopraszać o szklankę wody. - Byłam chora, bałam się, że zemdleję - tłumaczy.
Chcieliśmy zapytać prezes sądu w Piasecznie, Adriannę Szewczyk-Kubat, czy jej podwładni zawsze tak uważnie przyglądają się ubiorowi świadków. Niestety, nie chciała skomentować tej sprawy.