Choć brzmi to jak żart, żartem absolutnie nie jest. Z oficjalnych danych Narodowego Funduszu Zdrowia wynika, że chory, który chciałby poddać się zabiegowi wszczepienia sztucznego stawu kolanowego w poznańskiej klinice, musi poczekać 6573 dni. To prawie 18 lat.
Teresa Adamczak (55 l.) z Dobieżyna jest po operacji kręgosłupa. Po zabiegu strasznie cierpi. Mimo to na leczenie w poznańskim szpitalu czeka już 5 lat. - Usłyszałam, że właśnie są przyjmowani pacjenci, którzy zapisali się w 2002 roku - mówi pani Teresa.
Ale to nie koniec jej kłopotów. Teraz wydeptuje ścieżki, by dostać się na operację naderwanego ścięgna, które bardzo utrudnia jej normalne życie. Czeka już na nią dwa lata. Poczeka przynajmniej kolejny rok.
Najdłużej czeka się w Polsce na zabiegi ortopedyczne. Na przykład na Pomorzu w kolejce zapisanych jest ponad 90 tys. osób!
Co na to lekarze? Dyrektor poznańskiej kliniki zwala winę na pacjentów. - Wiem, że 18 lat oczekiwania na operację brzmi absurdalnie - mówi dr Witold Bieleński. - Moja klinika jest najlepszą w Polsce. Kolejki są dlatego, że pacjenci zapisują się na operację do różnych szpitali i blokują miejsce innym. Myślę, że te liczby są mocno przesadzone. W praktyce na operację czeka się nie więcej niż kilka lat - dodaje Bieleński.
Kilka lat? Życzę chorym, żeby doczekali do swoich operacji - odpowiada mu Stanisław Maćkowiak, prezes Federacji Pacjentów Polskich. - Mamy 18. ministra zdrowia od 1989 roku i mimo kolejnych reform dostępność chorych do leczenia się nie poprawia. To skandal i minister Ewa Kopacz (52 l.) na tym powinna skupić cały swój wysiłek - dodaje Maćkowiak.