Rodzinna tragedia w Piekarach Śląskich rozegrała się w poniedziałek przed południem. Jak podaje RMF FM przed jednym z domów sąsiadka zauważyła zakrwawione zwłoki młodej kobiety. Wszystko wskazywało na to, że popełniła samobójstwo. Przerażona sąsiadka od razu wezwała kryminalnych, którzy po wejściu do domu samobójczyni dokonali makabrycznego odkrycia.
Stróże prawa znaleźli ciała 6-letniego chłopca i jego dziadka. Nowe informacje w śledztwie nie potwierdziły jednak wstępnych doniesień prasowych. W mieszkaniu nie znaleziono nieszczelności instalacji gazowej. Jednocześnie zmarli nie mieli żadnych wyraźnie widocznych obrażeń, które mogłyby wskazywać na morderstwo.
Co się stało?
Śledczy nie wykluczają, że 6-letni Karolek i jego dziadek Alfons K. mogli zostać zabici, a matka odkręciła gaz chcąc upozorować wypadek - donosi gazeta "Fakt". Sąsiedzi Sabiny W. nie wierzą jednak w taką wersję: - Dzieci były jej oczkiem w głowie. Ona nie mogła zrobić krzywdy swemu dziecku – mówi w rozmowie z gazetą kierowniczka przychodni w Piekarach Śląskich, przełożona Sabiny W.
"Dziennik Zachodni" podaje, że samobójczyni kilka miesięcy temu przeżyła prawdziwy dramat. W wypadku na ul. Oświęcimskiej w Piekarach Śląskich zginęły wówczas jej 3-letnia córka i 66-letnia matka, w które na przejściu dla pieszych uderzył fiat seicento. Z wypadku uratował się tylko 6-letni synek kobiety.
>>> Piekary Śląskie: TRAGICZNY WYPADEK - w babcię i wnuki WJECHAŁ samochód!