Wypadek wydarzył się w nocy, na pustym już, wydawałoby się bezpiecznym, placu budowy autostrady A-1. Rafał L. wraz z grupą znajomych spotkał się w jednym z warsztatów samochodowych nieopodal powstającej trasy. Kiedy towarzyskie spotkanie dobiegło końca, koledzy wsiedli na quady, żeby rozjechać się do domów.
Zamiast jednak ruszyć zwykłą drogą, grupka quadowców wybrała wertepy budowanej autostrady. Chcieli w ten sposób skrócić sobie drogę do domów, a przy okazji poszaleć trochę swoimi podrasowanymi maszynami.
Patrz też: Piekary Śląskie: TRAGICZNY WYPADEK - w babcię i wnuki WJECHAŁ samochód!
Wtedy doszło do tragedii. Rafał L. rozpędził swój pojazd i wjechał z dużą szybkością na dwumetrową skarpę. Nie wiedział jednak, że pod skarpą stoi zaparkowana koparka z lemieszem. Rafał L. spadł ze skarpy prosto na pług ciężkiej maszyny budowlanej. Zginął natychmiast. - Niestety, mężczyzna nie miał nawet kasku na głowie, zamiast tego założył jedynie chustę - opisuje Rafał Jankowski, oficer prasowy piekarskiej policji.
Wezwani ratownicy medyczni nie mogli już pomóc Rafałowi. Lekarz mógł jedynie stwierdzić zgon. Znajomych zmarłego nie było już wtedy w okolicy. Pojechali na quadach do domów. Twierdzą, że wypadku po prostu nie zauważyli.