- Dyrekcja nas szantażuje i zastrasza - mówią pielęgniarki. - Nie zrezygnujemy z walki o pieniądze. Nawet jeśli dojdzie do zamknięcia szpitala - zapowiadają.
Siostry strajkują od środy. Domagają się podwyżek. Mówią, że walczą o godność. - Niejeden lekarz w naszym szpitalu ma za jeden dyżur tyle, co pielęgniarka za cały miesiąc - mówi Anna Trzaszczka (49 l.), liderka protestujących sióstr. Ile zarabia pielęgniarka w radomskim szpitalu? - Mam na rękę ok. 2 tys. zł. Po 30 latach pracy, z dyplomem, po specjalizacji - wylicza.
A ile żądają pielęgniarki? - Teraz już 500 zł (wcześniej mówiły o 600 zł - red.) - dodaje Trzaszczka.
Od kilku dni sytuacja w radomskiej lecznicy jest dramatyczna. Wzajemne donosy dyrektora i pielęgniarek do prokuratury, grożenie ewakuacją pacjentów, zamykaniem oddziałów i zwalnianiem personelu. Wiadomo, że siostry nie dostaną żądanych pieniędzy. - Bo ich nie mam - powtarza od początku strajku Andrzej Pawluczyk, dyrektor szpitala.
- Skoro nie ma pieniędzy, to niech ich nie będzie dla wszystkich, dla lekarzy również! - wykrzykują pielęgniarki. Dziś prawdopodobnie z części oddziałów będą ewakuowani chorzy. I to oni są prawdziwymi ofiarami sporu sióstr z dyrekcją.