- Zżyliśmy się z tą lipą, ona wrosła w nasze dusze - załamują ręce mieszkańcy Cielętnik. Stan ich ducha można określić jednym słowem: żałoba. I nic dziwnego, bo lipa rosła tu od 700 lat i z czasem stała się atrakcją, która ściągała do wsi nie tylko tysiące pątników, ale też turystów wyzutych z wiary.
Drzewo rosnące obok kościoła Przemienienia Pańskiego miało ponad 31 m wysokości i 11 m w obwodzie! Okalał je płot, a dodatkowo strzegli dendrolodzy oraz obraz św. Apolonii, patronki od bólu zębów. Ale wszystko to na nic. Pątnicy forsowali zabezpieczenia i ogryzali drzewo, wierząc, że jego kora leczy chore zęby, o czym mówią nawet księgi parafialne. Bywało, że pień smołą smarowano, bo siekacze pielgrzymów zadawały drzewu bolesne rany. Niestety, świętości lipy nie uszanował także orkan Ksawery i po prostu ją obalił.
ZOBACZ: Bestia z Rimini to seryjny morderca?! Nowe fakty na temat oprawcy pary Polaków
PRZECZYTAJ: HORROR w Wejherowie! Znaleziono ZWŁOKI 30-latki: Tak ZMASAKROWANEJ kobiety jeszcze nie widzieliśmy
POLECAMY: Wózek z dzieckiem stoczył się na tory. Dziewczynka NIE ŻYJE