Dochodziła godzina 13, gdy Michał D. wygodnie usiadł w fotelu przed telewizorem z paczką chipsów i butelką złocistego trunku. Za chwilę na murawę stadionu w RPA miały wybiec jedenastki Korei Południowej i Grecji. Młody mężczyzna trzymał kciuki za drużynę z kraju słońca, bogów i oliwek. Jednak już po siedmiu minutach Korea prowadziła 1:0. Wtedy jeszcze Michał D. wierzył, że Grecy będą w stanie odrobić straty, a być może pokuszą się nawet o zwycięstwo.
Niestety, w drugiej połowie meczu scenariusz się powtórzył. Znów siedem minut po rozpoczęciu gry Azjaci zadali cios. Występujący na co dzień w drużynie Manchesteru United gwiazdor reprezentacji Korei Ji-Sung-Park (29 l.) wpadł z piłką w pole karne i pokonał greckiego bramkarza.
Tego Michał D. już nie zniósł. Wpadł w szał, zaczął przeklinać na czym świat stoi, a potem chwycił za telewizor, otworzył okno balkonowe, wyszedł na zewnątrz i cisnął odbiornikiem o asfalt. Ale najwyraźniej to nie poprawiło mu humoru, bo po chwili wrócił do mieszkania, złapał za maszynę do szycia i wyrzucił ją z balkonu. Później na dół poleciały jeszcze kuchenka mikrofalowa, puszka z farbą, młotek i nóż.
Sąsiedzi mężczyzny widząc, że zrobiło się niebezpiecznie, wezwali na miejsce policjantów. Ci wspólnie ze strażakami na podnośniku wjechali na drugie piętro i przez balkon weszli do mieszkania furiata. Mężczyzna został obezwładniony. Trafił na obserwację do szpitala. Lekarze terapię rozpoczęli... od zabronienia mu zainteresowania mundialem.