"Kandydaci na kandydatów" pojawili się w Katowicach na zjeździe Młodych Demokratów - młodzieżowej przybudówki PO. Mówili o swojej wizji prezydentury, odpowiadali na pytania. Marszałek Sejmu sprawiał wrażenie bardziej wyluzowanego, tryskał poczuciem humoru, a raz nawet błysnął talentem poetyckim i odczytał napisany przez siebie wiersz. Z kolei Sikorski próbował zaskarbić sobie sympatię zgrabnymi hasłami oraz emigracyjną przeszłością.
Patrz też: Kongres PiS: Car Jarosław bierze wszystko
Choć obaj panowie starali się jak mogli, to z minuty na minutę coraz bardziej wiało nudą.
Kiedy więc na korytarzach sejmiku pojawiły się suto zastawione stoły, widownia Sikorskiego i Komorowskiego zaczęła topnieć w oczach.
Wtedy do boju ruszył Janusz Palikot. Poseł z właściwą sobie gracją wdrapał się na mównicę i jeszcze zanim otworzył usta, postawił na niej 3-litrowego szampana. - Wypijemy go, kiedy jeden z tych kandydatów zostanie prezydentem - zapowiedział. A już po chwili wyjął kolejny gadżet. Tym razem sportową koszulkę z napisem na przodzie "Kocham Radka Sikorskiego". Zebrani nie ukrywali zaskoczenia, bo lubelski polityk od początku jest w obozie marszałka Sejmu. Palikot wiedział jednak, co robi. Poczekał chwilę i zaprezentował napis na tyle koszuli. A ten nie pozostawiał już złudzeń: "Wygra Bronisław Komorowski". Palikot za swój występ dostał