Ucieczka została skasowana na 60 km przed metą i wtedy zaczęły się ataki grup i grupek, które doprowadziły do ukształtowania na ostatnim okrążeniu 9-osobowej czołówki z potentatów. Byli to Włosi, Hiszpanie, Australijczyk Evans, Rosjanin Kołobniew, Belg Gilbert i Fabian Cancellara.
Kiedy Włosi z Hiszpanami zajęli się sabotowaniem akcji Cancellary, do przodu skoczył Evans - 32-letni Australijczyk, o którym mówiono "wiecznie drugi", bo dwa razy był drugi w Tour de France i żadnego wielkiego wyścigu nie zdołał wygrać. Aż do mistrzostw w Mendrisio, od którego o parę kilometrów stoi... dom Evansa (od lat mieszka i ściga się w Europie). Za plecami Australijczyka metę minęli Aleksandr Kołobniew i Hiszpan Juan Rodriguez.
Trudno powiedzieć coś pozytywnego o udziale w wyścigu polskich zawodowców. Biało-czerwoni smętnie deptali pedały w końcówce peletonu. Nie wychylał się z niego także Sylwester Szmyd, który zapowiadał... walkę o mistrzostwo świata.