Grzegorz Galasiński 23 kwietnia 2013 roku uległ koszmarnemu wypadkowi w zakładzie kamieniarskim w Stanowicach, w którym pracował. Maszyna do pakowania kostki brukowej wciągnęła jego główę masakrując twarz. Już miesiąc póżniej poszkodowany przeszedł nowatorską operację przeszczepu twarzy. Po 5 latach od dramatu sytuacja Galasińskiego jest niewesoła. Narodowy Fundusz Zdrowia nie refunduje jego rehabilitacji ani lekarstw. Jest zdany na siebie i darczyńców. - Przeszczep się udał, tylko co z tego?. Mój stan jest teraz gorszy niż od razu po zabiegu, a lekarze nie mają już na mnie pomysłu - wyznał pan Grzegorz w "Gazecie Wyborczej".
Rok temu zaczęły się problemy z żuchwą, gdyż kość nie zrosła się tak jak powinna. Trzeba było ją usunąć przez co Galasińskiemu opada teraz podbródek. Ma także kłopoty z mówieniem i jedzeniem. Przez to, że mężczyzna musi przyjmować leki immunosupresyjne, narażony jest częściej na infekcje. Nie może przez to pracować. Żyje jedynie z renty w wysokości tysiąca złotych.
- Mówiono o mnie jako o sukcesie medycyny, ale teraz ze swoimi dolegliwościami znalazłem się poza systemem. (...) Wszyscy uważają, że powinienem się cieszyć, że przeżyłem. Tylko, że ważne jest jeszcze, jakie to życie. A moje jest coraz trudniejsze - mówi Grzegorz Galasiński w rozmowie z gazetą.
Przypomnijmy, że obecnie w kinach można oglądać film "Twarz" Małgorzaty Szumowskiej, który jest inspirowany historią Galasińskiego. Produkcja została nagrodzona Srebrnym Niedźwiedziem podczas Festiwalu Filmowego w Berlinie. Mężczyzna odniósł się już do filmu, który jego zdaniem nie ma wiele wspólnego z jego życiem.
Na leczenie pana Grzegorza Galasińskiego można przekazać 1 proc. podatku. Wypełniając PIT należy wpisać KRS 00 000 50 135 z dopiskiem "Twarz". Można także przekazać darowiznę na konto: Dolnośląska Fundacja Rozwoju Ochrony Zdrowia Bank PKO S.A I oddz. Wrocław 45 1240 1994 1111 0000 2495 6839 z dopiskiem "Twarz".