Okazuje się, że w polskim prawie nie brakuje luk, które da się wykorzystać, żeby formalnie ślubować sobie to, co przyrzekają przed ołtarzem małżonkowie. I mieć podobne do nich uprawnienia.
Ale to nie było proste, Jędrzej i Marek swój ślub przygotowywali 1,5 roku. Są razem już od 7 lat i od dawna marzyli, żeby zostać małżeństwem. Czekali na ustawę o związkach partnerskich. Ale kiedy zobaczyli, jak grzęźnie w Sejmie, wiedzieli że musza wziąć sprawy w swoje ręce. I okazało się, że to da się zrobić!
Zaczęli od zmiany nazwiska. W urzędzie stanu cywilnego Jędrzej i Marek złożyli wnioski, żeby do swojego nazwiska dopisać nazwisko partnera. Wyjaśnili, że są w szczególnie ważnych więziach emocjonalnych z osobą noszącą drugie nazwisko i jej rodziną". I udało się bez problemu!
Potem para znalazła prawnika, który podjął się napisania odpowiedniej umowy i poprowadzenia "ślubnej" uroczystości. Tak powstała "Umowa Partnerska". Formalnie to umowa cywilna - oświadczenie. A że zgodnie z prawem każdy może złożyć oświadczenie dowolnej treści, Jędrzej i Marek sami ułożyli sobie "małżeńskie" zobowiązania. Przyrzekli sobie nie tylko wierność, solidarność i odpowiedzialność za drugą osobę. Oświadczyli też, że nawet kiedy ich uczucie wygaśnie, zawsze będą pomagać sobie i w opiecie nad rodzicami. A kiedy jeden z nich popadnie w biedę, drugi zagwarantuje mu przynajmniej połowę.
Swoją "ślubną" przysięgę wygłosili na głos przy świadkach - rodzinie, przyjaciołach, współpracownikach. I tak - jak mówią - "zamężyli".I choć fromalnie nie są małżeństwem ich umowa jest najbardziej zbliżona do tej łączącej męża i żonę, na jaką pozwala polskie prawo. Jędzej i Marek nie mają tylko dwóch małżeńskich przywilejów. Nie mogą dziedziczyć po sobie bez zapłacenia podatku i nie mogą mieć wspólnych świadczeń, ubezpieczeń.
Zobacz też: Koniec TABLETKI GWAŁTU! Wszystko dzięki... lakierowi do paznokci
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail