Sulejówek, ulica Polna. To tu rozegrała się tragedia. Oprawcą był wielki, brązowawy rottweiler, który należał do rodziców dziecka.
Około godziny 15 rodziców Julki nie było w domu. Dziewczynką zajmowali się dziadkowie, Jerzy i Zofia W. Kiedy wrócili ze spaceru w lesie, nagle ich pies rzucił się do wózka Julki, wyciągnął dziewczynkę i rozszarpał! Dziadkowie chwycili poranione dziecko i natychmiast pojechali do szpitala. Niestety, na ratunek było już za późno. Julka zmarła o 15.30.
Sąsiedzi są zszokowani. - Taka straszna tragedia! - lamentuje Tadeusz Kondej, sąsiad. - Ten zwierzak nigdy mi się nie podobał. Gryzł się z psami sąsiadów - mówi wstrząśnięty mężczyzna. - Wydaje mi się, że mógł po prostu zagryźć to dziecko z zazdrości. Chciał, żeby opiekunowie interesowali się tylko nim - zastanawia się.
Tragedia wstrząsnęła życiem mieszkańców Sulejówka. Rodzice i dziadkowie Juleńki są w szoku. Do późnej nocy w ich domu byli policjanci, którzy próbowali ustalić jak mogło dojść do takiej tragedii.