TV
Pogoda
Wideo
- Biegająca bezpańsko bestia rzuciła się na naszą córkę na drodze - twierdzą rodzice Weroniki. I domagają się surowej kary dla właściciela zwierzęcia...
Było grudniowe południe. Weronika skończyła lekcje i wraz z dwiema koleżankami poszła na sanki. Jak opowiadają nam rodzice dziewczynki, w pewnym momencie na drodze, którą szły dzieci, pojawił się wilczur. Pies rzucił się na Weronikę. Oszalałe z wściekłości zwierzę gryzło ją gdzie popadnie. Ciągnąc za ręce i nogi, wlokło dziecko w kierunku swego kojca.
Na szczęście koleżanka Weroniki zachowała się przytomnie. Szybko zaalarmowała swojego dziadka, który uwolnił krwawiące dziecko. Zabrał Weronikę do domu, okrył kocem i zawiadomił jej rodziców.
Helena Piątek (39 l.), mama Weroniki, natychmiast pojechała z córeczką do szpitala w Nowym Targu.
- Córka wyglądała strasznie, wszędzie miała rany - opowiada zrozpaczona kobieta. Jedenastolatka karetką została przetransportowana do szpitala dziecięcego w krakowskim Prokocimiu. Dziś rany Weroniki nieco się już zabliźniły, ale uraz psychiczny pozostał.
- Weroniczka nie chce wychodzić na podwórko, boi się zwierząt - mówi Helena Piątek. - Blizny na całym ciele będą do końca życia przypominać jej o tym, co się stało - dodaje.
Teraz rodzice dziewczynki boją się, że właściciel psa będzie chciał uniknąć odpowiedzialności za wypadek.
- Dziecko weszło na teren naszej posesji i tam doszło do pogryzienia - tłumaczy Dariusz K., właściciel owczarka. Dodaje, że jest mu bardzo przykro, ale nie zawinił... Sprawę bada prokurator. To on ustali, gdzie faktycznie wilczur pogryzł Weronikę.
Podcasty
Playlisty tematyczne
