Poszło o głosowanie w sprawie odebrania immunitetu senatorskiego Piesiewiczowi, którego prokuratura podejrzewa o posiadanie i nakłanianie innych osób do zażywania narkotyków. Romaszewski złamał partyjną dyscyplinę i zagłosował za pozostawieniem immunitetu Piesiewiczowi.
Patrz też: Piesiewicz spowiadał się w Religia TV
To nie spodobało się jego partii. Został zawieszony w prawach członka klubu, jednak po kilku dniach obrażony sam postanowił z niego wystąpić. - Stawianie mnie do kąta, zdecydowanie mi nie odpowiada - mówił senator.
Swoją decyzją Zbigniew Romaszewski zepchnął się na polityczny margines. Tracąc poparcie PiS, będzie musiał pożegnać się z fotelem wicemarszałka Senatu, a co za tym idzie, straci związane z tym przywileje. Będzie musiał oddać służbowy samochód i zrezygnować z usług szofera.
Przeczytaj koniecznie: (VIDEO!) Spowiedź Piesiewicza: Ta sprawa zniszczyła mi życie
- Czy korcą mnie przywileje? A kogo nie korcą! - mówił Zbigniew Romaszewski przed objęciem stanowiska wicemarszałka Senatu. Teraz może o nich zapomnieć.