Potwierdził tym samym to, co wcześniej mówił "Super Expressowi", iż "dwukrotnie uległ szantażystom, oddając im wszystko, co nie należało do żony". Według Radia RMF FM chodzi o pół miliona złotych.
Polityk odniósł się także do filmów opublikowanych przez "SE", na których widać, jak wciąga do nosa podejrzaną substancję. Śledczym miał powiedzieć, że nie pamięta tamtego zajścia, a kobiety, które go sfilmowały, mogły podać mu środki odurzające bez jego wiedzy. Zeznał także, że w domu nie posiadał narkotyków. Nas przekonywał natomiast, że zażywał sproszkowane lekarstwa.
Według TVP Info, zeznania osób zatrzymanych w związku z szantażem senatora Piesiewicza, są sprzeczne. Jedna z kobiet twierdzi, że została odurzona przez koleżankę, a ta obwinia o zajście innego mężczyznę, który miał stać za całą akcją. Prokuratura ma dysponować tylko kopią filmiku kompromitującego senatora; nie wiadomo, gdzie jest oryginał. Jak informował prokurator krajowy Edward Zalewski (52 I.), Piesiewicz ma wkrótce usłyszeć zarzuty posiadania narkotyków i nakłaniania do ich zażywania innych osób, za co grozi nawet 8 lat więzienia.