Małżeństwo Mariusza i Izabeli S. mieszkało z dziećmi na pierwszym piętrze jednego z bloków w Woli Wiązowskiej nieopodal Bełchatowa (woj. łódzkie). On jest kierowcą tira, ciągle w trasie. Ona nie pracowała, zajmowała się dziećmi. Gdy mąż wyjeżdżał w trasę, często sięgała po alkohol.
Tak było w czwartek. Mariusz S. wyjechał na Litwę, a Izabela wyciągnęła butelkę. Raczyła się alkoholem kilka godzin i nagle w pijackim amoku uknuła makabryczny plan.
Wzięła nóż i poszła do pokoju dzieci. Najpierw dopadła córkę. Stanęła przy jej łóżeczku i jak oszalała zaczęła ciąć śpiącą Klaudię nożem. Potem wbiła ostrze w klatkę piersiową Oskarka. Gdy podniosła ostrze, by zadać kolejne ciosy, chłopiec zasłonił się rączkami. Ostrze poraniło mu dłonie, ale zdołał się wyrwać matce i uciec z mieszkania.
Po kilkunastu minutach Izabela S. zapukała do drzwi sąsiadki i powiedziała jej, co zrobiła.
Na miejsce natychmiast wezwano pogotowie, ale lekarz mógł już tylko stwierdzić zgon dziewczynki. Oskar został przewieziony do szpitala. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Dzieciobójczyni została zatrzymana. W wydychanym powietrzu miała 2 promile alkoholu. Trafiła na obserwację do szpitala psychiatrycznego. Zbrodnią wstrząśnięta jest jej matka. - Co jej do głowy strzeliło? Miała wszystko, mąż dobrze zarabiał. Może dlatego, że ostatnio zaczęła zaglądać do kieliszka? - zastanawia się Celina L. (65 l.).