- To było przerażające - opowiada ciągle trzęsący się ze zdenerwowania pan Andrzej Sprycha (49 l.) z Lublińca (woj. śląskie). Zamiast marmurowej płyty grobu zastał na wpół rozkopaną łachę piachu. - Kiedy to zobaczyłem, czułem, jak nogi się pode mną uginają - opowiada nieszczęsny mężczyzna. Grób babci Anastazji ( 82 l.) i dziadka Piotra ( 92 l.) wyglądał, jakby ktoś zabrał się za wykopywanie zmarłych z ziemi. I, niestety, tak właśnie było!
Piękny grobowiec, w którym jego dziadkowie spoczywali już od ćwierćwiecza, został rozkopany przez dwóch grabarzy, którzy mieli tamtego dnia pochować innego zmarłego. Ale tym pozbawionym szacunku dla majestatu śmierci zwyrodnialcom nie robiło żadnej różnicy, gdzie będą chować ciało. Widocznie w pijackim widzie uznali, że każde miejsce jest dobre! Na oczach przerażonych żałobników zaczęli demontować grób Anastazji i Piotra.
Całe szczęście, że jedna z osób zgromadzonych tamtego dnia na cmentarzu w porę powiadomiła policję. Mundurowi szybko zjawili się na miejscu i powstrzymali bezmyślnych grabarzy, zanim nie doszło do najstraszniejszego - zbezczeszczenia zwłok. Policjanci od razu przebadali też grabarzy alkomatem. Każdy miał prawie promil alkoholu we krwi.
- To jest skandal - irytuje się pan Andrzej Sprycha. Firma, która zatrudniła obu grabarzy, uporządkowała już grób jego bliskich. Co jednak z tego, skoro - jak twierdzi mężczyzna - zrobiła to niedbale. - Pójdę z tym do sądu - zapowiada mężczyzna, który nie ma zamiaru tak łatwo puścić płazem okropności, jaka się wydarzyła.