Pijany bandyta rozjechał dziewczynki

2009-07-07 4:00

Ten bydlak już dawno powinien siedzieć w więzieniu. Gdyby tak było, Milenka (†18 l.) na pewno dziś cieszyłaby się życiem. Ale niestety, Sławomir G. (36 l.), choć już dwukrotnie stracił prawo jazdy za prowadzenie po pijanemu, znów siadł za kierownicą. Tym razem zabił.

Kompletnie zamroczony najechał na jadące rowerami dwie przyjaciółki. Milena nie żyje, a Martynka (18 l.) ciężko ranna trafiła do szpitala. Pijany pirat uciekł i jak tchórz ukrywał się w domu.

Gdy Milena Domalewska i Martyna O. z Węgrowa (mazowieckie) wybrały się na wycieczkę rowerową, nie spodziewały się, że okrutny los za chwilę je rozłączy. Na zawsze.

Było kilka minut przed osiemnastą. Dziewczyny jechały prawą stroną jezdni, gdy nagle z tyłu za nimi rozległ się ryk silnika. To na drodze szalał Sławomir G. z Miedznej (mazowieckie). Ten samochodowy pijak, recydywista, mimo że miał odebrane prawo jazdy do 2012 roku, zignorował zakaz sądu i pijany gnał jak na zatracenie. Nie zauważył jadących poboczem dziewcząt i z ogromną prędkością wbił się w rowerzystki. Martyna miała dużo szczęścia. Auto uderzyło w nią bokiem. Ale Milena nie miała żadnych szans. Jej ciało z impetem uderzyło o maskę audi. Dziewczyna zmarła natychmiast! A bandyta, jak gdyby nic, pojechał dalej.

Policja rozpoczęła polowanie na zabójcę. Po kilku godzinach już go mieli. W łanie żyta w Miedznej węgrowscy funkcjonariusze znaleźli audi z uszkodzoną szybą. I tak dotarli do właściciela.

Sławomir G. siedział przed telewizorem w swoim mieszkaniu. Tłumaczył, że miał stłuczkę i że owszem, napił się alkoholu, ale już po wypadku, by ukoić nerwy. Sporo musiał wypić, bo alkomat wykazał, że ma aż 2 promile. Został aresztowany na trzy miesiące. Martyna O. nie pamięta wypadku. - Poczułam tylko uderzenie i nic dalej nie wiem - mówi dziewczyna. Pani Barbara Domalewska (42 l.), mama Mileny, nie może uwierzyć w to, że utraciła ukochaną córkę. - Mam nadzieję, że zaraz ją zobaczę, że przyjedzie tu rowerem - mówi ze łzami w oczach. - Tak sobie tłumaczę, bo inaczej nie przeżyję jej śmierci. Zabójca mojej córki musi ponieść zasłużoną, najwyższą karę - rozpacza. I ma rację. Ten potwór powinien być sądzony nie jak pijany kierowca, ale jak zabójca!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki