Dopiero dzień po masakrze udało się przesłuchać Mateusza S. (26 l.). Musiał wytrzeźwieć z dwóch promili. Bydlak przyznał się, że pił alkohol do 3 nad ranem. Przed wypadkiem palił marihuanę i brał amfetaminę. Wstępne badania wykazały, że gnał swoim BMW ponad 70 km/h. Na tym odcinku drogi było ograniczenie prędkości do 30 km.
Ledwo widział na oczy i kłócił się z dziewczyną. Śledczy nie wykluczają, że w idących chodnikiem mógł wjechać celowo – by zrobić dziewczynie na złość.
Zobacz: Mateusz S. - policja boi się o jego życie. Może dojść do LINCZU!
Spacer śmierci
Mieli taki rodzinny zwyczaj, by w Nowy Rok pomodlić się na grobach bliskich. Rodzina policjanta Pawła J. (†39 l.) wracała już z cmentarza. Funkcjonariusz szedł z żoną Bożeną (†35 l.) i dwoma synami Damianem (†9 l.) i Hubertem (8 l.). Spotkali Ryszarda P. (†41 l.) z Małgorzatą P. (†42 l.) i córką Julią (10 l.) oraz innego znajomego Krzysztofa B. (†66 l.). – Akurat jechałem i pomachałem do nich. W bocznym lusterku zobaczyłem szybko jadące BMW, chwilę potem on w nich wjechał – relacjonuje pan Zbigniew, który próbował ratować ofiary wypadku.
– Bezwładnie pospadali na ziemię, a BMW przekoziołkowało. Zatrzymałem się i ruszyłem na pomoc. Jedną osobę ułożyłem na boku, bo strasznie pluła krwią. Słyszałem jęki, widziałem agonię tych ludzi. Jedna osoba swoim ciałem przykryła dziecko – relacjonuje pan Zbigniew.
Z rozbitego auta pierwsza wyszła Adriana B. (20 l.), dziewczyna pirata. – Otrzepała się, jakby nic się nie stało. On był zakleszczony w aucie. Wyciągnęli go ludzie. Miał tylko małą ranę na czole. Nawet nie zapłakał – dodaje pan Zbigniew. Bez emocji patrzył na masakrę, którą zgotował. Nie ruszył, by komuś pomóc.
Zobacz: Kradzieże, jazda po pijaku, 2 lata w zawieszeniu i grzywna - zobacz kartotekę Mateusza S.
Pirat wcześniej pił
W 2006 r. sąd już raz odebrał Mateuszowi S. na rok prawo jazdy za jazdę po pijanemu. Wcześniej był on też karany za kradzież. – To dobry chłopak, na pewno nie chciał tej tragedii – mówi babcia Mateusza S. Dziś w południe sąd decydować będzie o tymczasowym areszcie dla Mateusza S. Wczoraj usłyszał zarzut spowodowania katastrofy w ruchu lądowym, będąc pod wpływem alkoholu. Grozi mu do 15 lat więzienia.
Została sama
– Byli u nas złożyć życzenia – mówi Eugeniusz Pożarski (67 l.), dziadek Julii. – Wnuczka żaliła się, że wszyscy ją odwiedzają, tylko nie mama i tata. Kiedy zadzwoniliśmy później, płakała. Mówiła, że niedobry pan wjechał samochodem w mamę i tatę – mówi łamiącym się głosem dziadek dziewczynki. O śmierci rodziców powiedziano Julci w szpitalu, w obecności psychologa. – My wtedy załatwialiśmy formalności w sądzie, żeby mała została z nami.
Tymczasem 8 stycznia ma odbyć się pogrzeb policjanta, jego żony i synka. Jego drugi syn, Hubert (8 l.) wciąż walczy o życie w szpitalu.