Ponoć ledwo stał na nogach, ale to nie jest w całej sprawie najgorsze. Zdaniem Niemców wykrzykiwał nazistowskie „Heil Hitler!”, za co został zakuty w kajdanki i wywieziony na policyjny dołek. Poseł broni się, że został sprowokowany.
Port lotniczy we Frankfurcie to największe niemieckie lotnisko. Codziennie przewijają się tam miliony pasażerów z całego świata. We wtorek jednym z nich był Jacek Protasiewicz – zaufany człowiek Donalda Tuska (57 l.), który ostatnio triumfalnie pokonał Grzegorza Schetynę (51 l.) w walce o szefostwo w PO na Dolnym Śląsku.
Patrz: Protasiewicz w Parlamencie Europejskim: Publikacja Bilda jest kłamliwa i obraźliwa WIDEO
Poseł był akurat w drodze do Strasburga, gdzie w środę przewodził obradom Parlamentu Europejskiego. Sam przyznał, że podczas lotu z Warszawy pił wino. Czy faktycznie był tak pijany, że ledwo stał na nogach? Poseł przekonuje, że nie. Potwierdza jednak, że do awantury doszło.
A zaczęło się bardzo niewinnie – wymęczony trudnym, półtoragodzinnym lotem, podczas którego podano kolację i alkohol, poseł postanowił w końcu sobie ulżyć i odłożyć ciężkie bagaże na wózek. Wyrwał więc go jednemu z pracowników lotniska. Drobną awanturę zobaczył celnik, który postanowił wylegitymować naszego polityka... i się zaczęło.
Zdaniem niemieckiej gazety „Bild” Protasiewicz wpadł w szał, krzyczał na funkcjonariusza. Ale zamiast typowego „jestem posłem, wszystko mi wolno” było o wiele gorzej: „naziści”, „Heil Hitler!” i pytania, czy „kiedykolwiek był w Auschwitz”.
Sam poseł przedstawia to inaczej. – Zatrzymał mnie młody niemiecki celnik. Był ostrzyżony, bardziej przypominał kibica niż urzędnika państwowego. (…) Dałem mu paszport. Tam jest napisane, że jestem posłem do europarlamentu. Miał obowiązek wiedzieć, kim jestem. Usłyszałem „raus” i rzeczywiście się zagotowałem. Powiedziałem mu, że to brzmi bardzo źle w kraju, z którego przyjechałem. W tym kraju kojarzy się z „Heil Hitler!” – opowiadał wczoraj dziennikarzom.
Zobacz: Protasiewicz POKAZAŁ WIDEO z lotniska: Co jest na NAGRANIU - dowód winy czy prowokacji
Jakkolwiek było, faktem jest, że awantura była na tyle poważna, aby interweniowała policja. Ta zaraz skuła krewkiego posła i zabrała na komisariat. Tam Protasiewicz został dokładnie przeszukany (ściągnięto mu spodnie i sprawdzono bieliznę), w końcu został jednak zwolniony.
Wczoraj Protasiewicz nie okazał skruchy. Zamiast tego atakował niemiecką policję, przekonując, że jego zatrzymanie było nielegalne. Co na to policja? – Cały czas zgłaszają się do nas nowi świadkowie. W tej chwili cztery osoby są gotowe zeznawać przeciwko politykowi – usłyszeliśmy w biurze rzecznika frankfurckiej policji.
Jednym ze świadków całego zajścia był Mariusz Zacharski, polski robotnik. – Był pijany. I to mocno. To, co opowiada teraz, że wypił dwie małe buteleczki wina, to bzdura. Czuć było od niego alkohol. Potem w bezczelny sposób podszedł do jakiegoś mężczyzny – nie wiem, czy był to pasażer, czy ktoś z obsługi lotniska, i wyrwał mu po chamsku wózek na bagaże – opowiadał wczoraj portalowi gazeta.pl.
Niemiecka policja o całej sprawie zawiadomiła już miejscową prokuraturę, która czeka na uchylenie Protasiewiczowi przez Parlament Europejski immunitetu. Jeśli niemieccy śledczy uznają, że polski europoseł obraził urzędnika, grożą mu 2 lata więzienia i grzywna. Jeżeli natomiast udowodnią, że polityk używał nazistowskich haseł, może trafić za kratki nawet na 3 lata.
Zachowanie Protasiewicza nie spodobało się też premierowi Donaldowi Tuskowi (57 l.), który nie wyklucza konsekwencji... W szczególności, że wymienionego europosła ogłoszono szefem kampanii PO do europarlamentu.
Max Schneider, autor tekstu "Bilda" o Protasiewiczu: Skandaliczna postawa posła
- Nie mam żadnych wątpliwości co do tego, co napisałem w moim artykule . Swoją relację oparłem nie tylko na oficjalnych informacjach, ale również relacjach osób, które były bezpośrednimi świadkami całego incydentu, do którego doszło we wtorek na lotnisku we Frankfurcie. Trudno mi ocenić, czy służby złożą oficjalną skargę na posła Jacka Protasiewicza. Uważam jednak, że jego skandalicznym zachowaniem jak najszybciej powinien się zająć prezydent Unii Europejskiej Martin Shultz.
Premier rządu Donald Tusk (57 l.): Zachowanie nie do zaakceptowania
- Niezależnie od tego, ile winy leży po stronie policjantów, zachowanie Jacka Protasiewicza jest nie do zaakceptowania. Człowiek, który pełni tak ważne role, musi umieć powstrzymać nawet najbardziej uzasadnione emocje i nerwy. Będę musiał jeszcze bezpośrednio porozmawiać z zainteresowanym. Jeśli wyjaśnienia Jacka Protasiewicza okażą się niewystarczające, jeśli pojawią się jakieś fakty źle świadczące o jego zachowaniu, to oczywiście także rozważę inne konsekwencje wobec niego. Na razie, widząc jak emocjonalnie i w zaangażowany sposób usiłuje wyjaśnić tę kwestię, chcę dać jeszcze szansę na ukazanie w możliwie obiektywnym świetle faktów.