Był czwartek przed południem, kiedy rozpędzony tir dosłownie przeleciał przez bramki i staranował pięć aut. Kierowca najprawdopodobniej jechał z tempomatem. Rozpędzony kolos ważący kilkadziesiąt ton uderzył w auta bez żadnego hamowania. Mężczyzna miał prawie 3 promile alkoholu w wydychanym powietrzu. - To naprawdę cud, że nikt nie zginął - mówił Andrzej Borowiak z wielkopolskiej policji.
Kierowcy za spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym pod wpływem alkoholu grozi 15 lat za kratkami.