Janusz K. to postać w Pabianicach doskonale znana. W 2002 roku za zasługi dla miasta miejscowi samorządowcy przyznali mu honorowe obywatelstwo. Poza tym ma w swojej kolekcji złotą odznakę PCK, statuetkę "Lider polskiego biznesu", nagrodę dla Wybitnego Polskiego Eksportera i Przedsiębiorstwa "Fair Play". Trzy lata temu przestał być prezesem wielkiego zakładu i odszedł na emeryturę.
Patrz też: Pruszków: Po marihuanie przejechał dziecko na pasach
Najwyraźniej czas wolny mu nie służy, bo wpadają mu do głowy głupie pomysły. Ostatnio nieco wypił, a potem wsiadł za kółko. Efekt musiał być jeden - na skrzyżowaniu ulic Grota Roweckiego i Bugaj w Pabianicach prowadzone przez niego audi uderzyło w sygnalizator świetlny. Siła była tak duża, że lampy sterujące ruchem spadły ze słupa. Przypadkowy świadek wezwał na miejsce policję. Honorowy obywatel wydmuchał 0,4 promila alkoholu. - Wypiłem tylko kieliszek, panie władzo - zarzekał się Janusz K.
Patrz też: Wilanów: Autobus zmiażdżył kobiecie nogi
To jednak dla niego i tak za dużo, bo miał olbrzymie problemy, by wsiąść z policjantem do radiowozu. W końcu chwiejąc się na wszystkie strony, udało mu się wejść do policyjnego auta. Teraz Januszem K. zajmie się sąd, który najprawdopodobniej odbierze mu prawo jazdy. Grozi mu też wysoka grzywna. Do więzienia nie pójdzie, bo wynik poniżej 0,5 promila to wykroczenie, nie przestępstwo.