A wszystko przez swojego kolegę Bogusława D. (23 l.). Ten pijany szaleniec na łeb, na szyję uciekał yamahą przed policyjnym pościgiem.
Kiedy Jacek Myśliwiec przegląda album z rodzinnymi zdjęciami, do jego oczu napływają łzy. - Jak mam powiedzieć Kacperkowi (6 l.), że jego mamy już nie ma?! - pyta z rozpaczą.
Bez prawa jazdy
Jego ukochana Ania poprosiła swojego kolegę Bogusława D., by podrzucił ją z Raciborza do domu.
Kobieta nie przypuszczała, że jej znajomy nawet nie ma prawa jazdy na motocykl. Nie wyczuła też, że był po alkoholu. Pełna zaufania do jego umiejętności wsiadła na motor, choć nie miała kasku.
- Jemu się prawie nic nie stało, a Ania nie żyje! - Jacek Myśliwiec kryje twarz w dłoniach.
Bogusław D. wioząc Anię, w mroku nocy dostrzegł stojący na poboczu policyjny patrol. Ale nie zatrzymał się na wezwanie.
Motocykl się wywrócił
Ten szaleniec jeszcze dodał gazu. Lśniąca yamaha z rykiem silnika pomknęła jak strzała. Policjanci ruszyli w pościg. Bogusław D. nie zamierzał się poddawać. Pędził ponad 150 km na godzinę. Miał gdzieś to, że za jego plecami siedzi przerażona Anna.
Szaleńcza jazda zakończyła się tragedią. W Pszowie, na pełnej zakrętów ulicy, motocyklista stracił panowanie nad pojazdem. Motocykl wywrócił się. - Pasażerka zginęła na miejscu - mówi Magdalena Wija (29 l.) z policji w Wodzisławiu Śląskim. Okazało się, że Bogusław D. miał 0,9 promila alkoholu. Za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym grozi mu do 12 lat więzienia. - Jakie to ma znaczenie, ile posiedzi?! Mnie czeka pogrzeb żony. Nic nam jej nie zwróci - rozpacza Jacek Myśliwiec.