Tylko kompletnie pijany łotewski kierowca tira Kristalns M. (47 l.) zupełnie nie przejął się tym, że swoim ciężkim wozem wjechał w auto Polaków i zabił trzy osoby. Zatrzymany przez policjantów pirat drogowy po prostu zasnął w radiowozie.
Ewa (+37 l.) i Robert (+37 l.) J. z Pajewa (woj. podlaskie) od blisko 18 lat byli zgodnym małżeństwem. Wspólnie prowadzili gospodarstwo rolne i wychowywali syna Daniela (+17 l.). Wydawało się, że nic i nikt nie może przerwać ich szczęścia. Aż do poniedziałkowego wieczoru.
Było około godz. 20, gdy cała rodzina wracała krajową szosą numer 8 z Białegostoku do swego domu. Za kierownicą terenowej hondy siedział pan Robert. Tuż przed zjazdem z głównej drogi do ich rodzinnej wsi mężczyzna zatrzymał samochód i włączył kierunkowskaz, sygnalizując zamiar skrętu w lewo. Nie mógł przewidzieć, że pędzącym za nim łotewskim tirem kieruje kompletnie pijany kierowca...
Olbrzymia ciężarówka z potężną siłą uderzyła w skręcającą terenówkę i odrzuciła auto na lewy pas jezdni, wprost pod jadącego z naprzeciwka tira na litewskich numerach rejestracyjnych. Niestety, Litwin nie miał szans na zatrzymanie kolosa i rozpędzony tir zmiażdżył zepchnięty z drogi samochód mieszkańców Pajewa. Matka i syn zginęli na miejscu. Ojciec zmarł chwilę później w trakcie reanimacji.
Sprawcą wypadku był Kristalns M. (49 l.) z Łotwy. Mężczyzna miał ponad 2 promile alkoholu w organizmie! Kiedy policjanci zatrzymali pijaka i posadzili go w radiowozie, ten momentalnie zasnął, nie zdając sobie nawet sprawy ze swojego potwornego czynu. Za jazdę po pijanemu i spowodowanie śmiertelnego wypadku Łotyszowi grozi 12 lat więzienia.
- Byli wspaniałą rodziną. Wszystko robili razem, byli nierozłączni, no i razem zginęli - opowiada ze łzami w oczach Józef (50 l.), brat tragicznie zmarłego mężczyzny.