PIŁA: Aspirant Adam Ratajszczak uratował mi wnusia przez telefon

2013-02-04 3:00

Mały Dawidek (2 l.) z Marynki (woj. wielkopolskie) był o krok od śmierci. Jego serduszko nagle przestało bić. Na szczęście babcia chłopca Izabela Trzcińska (43 l.) zadzwoniła na policję. Dyżurny funkcjonariusz z Piły przez telefon krok po kroku instruował spanikowaną kobietę, jak ratować maluszka.

To był najbardziej przerażający dzień w jej życiu. Pani Iza właśnie miała rano wyjść z domu. Nagle usłyszała dochodzący z drugiego pokoju krzyk córki, Dominiki Rajek (21 l.).

- Mamo, Dawid nie oddycha - szlochała. Chłopiec nagle się przewrócił. Jego ciałko zrobiło się sine. Kobiety zadzwoniły na policję.

Telefon odebrał asp. Adam Ratajszczak.

- Dyżurny rozpoczął instruktaż z zakresu pierwszej pomocy przedmedycznej - wyjaśnia nadkom. Tomasz Wojciechowski z pilskiej policji. - Powiedział mi, jak ułożyć Dawida i jak wykonywać masaż serca. Kazał też pootwierać okna i odchylić główkę - wspomina babcia.

Po kilku minutach chłopiec zaczął łapać powietrze.

W szpitalu okazało się, że Dawid cierpi na ciężką astmę. Najważniejsze, że w momencie krytycznym szybko udzielono mu fachowej pomocy.

rem. - Bardzo serdecznie dziękuję za uratowanie życia mojego wnuczka - mówi pani Iza.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki