Porywacze w czwartek około godziny 10:30 na ulicy Dziesięciny w Białymstoku wciągnęli 25-latkę i jej 3-letnią córeczkę do samochodu i odjechali. Świadkiem zdarzenia była babcia Amelki. Pusty samochód porywaczy odnaleziono w Białymstoku, ale po dziecku i 25-latce ślad zaginął. Wiadomo, że pojazd wypożyczono w Łomży na nazwisko ojca dziecka.
Od wczoraj trwały gorączkowe próby ujęcia bandytów. O tym, że porywaczy udało się zatrzymać, w piątkowe popołudnie poinformował Polską Agencję Prasową wiceminister, Jarosław Zieliński.
Jak mówił: - Otrzymałem potwierdzenie, że zatrzymano dwóch prawdopodobnych sprawców, czyli ojca dziecka i jeszcze drugą osobę (...) Jeżeli chodzi o siły i środki, to nie czas o nich mówić, ale w mojej ocenie siły i środki, które zostały zastosowane, były właściwe i adekwatne do sytuacji. Wiceszef MSWiA zapewnił, że policja „od pierwszych chwil od uzyskania informacji robiła wszystko, żeby skutecznie znaleźć sprawców, odzyskać osoby uprowadzone, a następnie ukarać tych, którzy dokonali tego czynu”.
TVP Info poinformowała, że do przejęcia kobiety i dziecka doszło w asyście policji w okolicy Środy Wielkopolskiej. Matka i dziecko czują się dobrze – są zdrowe, ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Mediator policyjny Marek Makara w rozmowie ze stacją zdradził nowe szczegóły dotyczące sprawy: - Wczoraj ojciec dzieci skontaktował się ze mną, współpracowaliśmy już wcześniej na etapie odzyskania dziecka przez ojca. Dziecko zostało uprowadzone 2 lata temu przez matkę i babcię z terenu Niemiec. Tatuś walczył nieskutecznie z polskim systemem prawnym, jego desperacja doprowadziła do siłowego odebrania dziecka, z czym nie mogliśmy się zgodzić. Musieliśmy tą akcję przeprowadzić tak, żeby nikomu nic się nie stało.
Jak twierdzi policyjny negocjator, ojciec dziecka chciał przekazać policji matkę dziecka, a razem z Amelką udać się w stronę Niemiec. Według jego wiedzy: - W pewnym momencie doszło do dziwnego incydentu. Człowiek, który był wynajęty przez ojca dziecka jako ochroniarz, zmienił swój front, zaatakował gazem i udał się z dzieckiem i matką w kierunku Łomży, gdzie zostali zatrzymani przez policję.
Negocjator przekonywał, że kobieta i dziecko wcale nie zostały wciągnięte do samochodu siłą, a miały wsiąść tam dobrowolnie, mówiąc: - Mamy nagranie, gdzie matka normalnie rozmawia, przekazuje informacje, że jest z nią wszystko w porządku, że udają się teraz do domu do Niemiec. Ojciec dziecka przesłał nam również zdjęcia pokazujące, że jest wszystko w porządku. Dodawał przy tym: - Nigdy, przenigdy nie stosował przemocy psychicznej i fizycznej na matce dziecka. To historia wymyślona przez babcię dziecka.
WKRÓTCE WIĘCEJ INFORMACJI.