"Rzeczpospolita" ustaliła, że załoga Jaka-40, na którego pokładzie 10 kwietnia do Smoleńska przylecieli dziennikarze, informowała pilotów prezydenckiej maszyny o pogarszających się warunkach atmosferycznych.
Według informatorów gazety, oba polskie samoloty miały ze sobą kontakt radiowy. Załogi rozmawiały, gdy prezydencki tupolew był w powietrzu, a Jak-40 już wylądował, a następnie z niego odkołował. Informatorzy gazety twierdzą, że piloci JAKa ostrzegali kolegów szczególnie przed gęstą mgłą.
"Rzeczpospolita" pisze, że piloci Jaka-40 są dla prowadzących śledztwo w sprawie katastrofy jednymi z ważniejszych świadków. Śledczy od razu po wypadku zabezpieczyli zapisy rozmów zarejestrowane w kokpicie Jaka.