- Za mało faktów jest potwierdzonych - mówił wczoraj szef MSWiA, który stoi na czele ekspertów badających przyczyny katastrofy. Tymczasem wczoraj głos zabrał mjr Aleksander Koronczyk, były rosyjski pilot wojskowy, a obecnie pracownik lotniska Siewiernyj. Były wojskowy broni dobrego imienia polskiej załogi.
- Mówić o błędzie pilota to obelga - powiedział reporterowi RMF FM. Według niego winy tej strasznej katastrofy należy się doszukiwać wśród obsługi lotniska. Już wcześniej pojawiały się informacje o awarii świateł na pasie lotniska oraz o tym, że Rosjanie nie powiadomili w porę załogi o gęstej mgle.
Tymczaem według "Rzeczpospolitej", pilot samolotu kpt. Arkadiusz Protasiuk doskonale wiedział, że nie ma uprawnień do lądowania przy widoczności poniżej 500 metrów. Tylko dlaczego w takiej sytuacji lądował?
Wczoraj minął miesiąc od tego tragicznego wypadku. W tym tygodniu do Smoleńska ma lecieć siedmiu archeologów. Będą przeszukiwać teren, na którym doszło do katastrofy. Po ostatnich deszczach na powierzchni pojawiają się rzeczy należące do ofiar i szczątki maszyny.
Wczoraj na wojskowych Powązkach pochowano 12 urn z odnalezionymi szczątkami ofiar smoleńskiej katastrofy. Na cmentarzu otwarto kryptę ku czci wszystkich tragicznie zmarłych.