Stenogramy z czarnych skrzynek ujawniono, ale czy aby na pewno są to oryginalne dokumenty z rosyjskiego śledztwa? Opublikowany dokument z zapisami rozmów członków załogi Tu-154M jest inny niż ten, który podpisał pilot z 36. Pułku Specjalnego Lotnictwa Transportowego.
Ppłk Bartosz Stroiński zdradził w tvn24.pl, że podpisał się pod stenogramami z rozmów zarejestrowanych przez czarną skrzynką, ale pod ujawnionymi wczoraj zapisami brakuje jego odręcznego podpisu.
- Podpisywałem dokument zawierający stenogram z rozmów. Nie wiem dlaczego opublikowany został inny – mówi pilot, który był w Moskwie po katastrofie i identyfikował głosy zarejestrowane przez czarną skrzynkę.
Kiedy jednak zerkniemy na podpisy pod 40 stronicowym stenogramem nie widać tak jego odręcznego podpisu, choć jest wśród ekspertów, którzy identyfikowali głosy. Co się z nim stało? Czy podpułkownikowi pokazano inny dokument?
Czarne skrzynki odczytywało: troje Rosjan, Sławomir Michalak, Waldemar Targalski i właśnie ppłk Bartosz Stroiński.
- Byłem poproszony do współpracy, jako osoba posiadająca doświadczenie z kokpitu tego typu samolotu – mówi wojskowy i jednocześnie zaznacza, że nie wie, dlaczego na opublikowanym stenogramie nie ma jego podpisu.
Sprawę tłumaczyć może fakt, że opublikowany tekst datowany jest na 2 maja, a ppłk Stroiński jest przekonany, że był w Moskwie wcześniej. - Na miejscu pozostali wymienieni eksperci - zdradza.
Ppłk Stroiński był pilotem Tu-154M, który zaledwie trzy dni przed katastrofą leciał do Katynia z premierem Donaldem Tuskiem.