W tej samej chwili poczuła, jak fala palącego ciepła przechodzi przez całe jej ciało. Tylko cud i szybka reakcja bliskich sprawiły, że przeżyła potężne uderzenie pioruna, który przeszedł przez jej telefon.
Dzień był pochmurny, ale nic nie zapowiadało nadejścia burzy. Bogusława Kruza z Polkowa (woj. podlaskie) w pewnym momencie postanowiła pogadać z sąsiadem. Podniosła słuchawkę telefonu, wybrała numer i czekała na połączenie. Nagle całym domem wstrząsnął potężny huk! W tym samym czasie gigantyczny błysk oślepił wszystkich domowników. Pani Bogusława, wciąż trzymając słuchawkę przy uchu, zamarła z przerażenia. - Poczułam, jak po całym moim ciele rozchodzi się żar, takie straszne gorąco. Jakbym paliła się od środka - wspomina dramatyczne chwile kobieta. Na samą myśl o tragicznych wydarzeniach trzęsie się z przerażenia. - Wypuściłam z ręki słuchawkę i zrobiłam kilka kroków do tyłu - dodaje. Kilka sekund później kobieta upadła na podłogę. Rażona gromem 49-latka była w tak ciężkim stanie, że nie mogła się poruszyć. - Mama leżała sztywna na podłodze, a z gniazdek elektrycznych i sprzętów domowych buchał dym - opowiada przejęty Paweł (24 l.), syn pani Bogusławy. Wezwany przez Pawła śmigłowiec pogotowia ratunkowego natychmiast przetransportował ranną do oddalonego o 30 kilometrów szpitala w Augustowie. Na miejscu okazało się, że kobieta jest w połowie sparaliżowana! Wtedy rozpoczęła się dramatyczna walka o życie pani Bogusławy. Na szczęście lekarzom udało się uratować kobietę. I choć pani Bogusia wciąż skarży się na bóle głowy i serca, to jej życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo.
- Słuchawka była połączona kablem z instalacją. W momencie uderzenia pioruna w instalacji elektrycznej musiało powstać tzw. przepięcie - tłumaczy Robert Mirowski, elektryk. - Chyba miałam sporo szczęścia - mówi z uśmiechem kobieta, która przeżyła bliskie spotkanie z piorunem.