Szef "Solidarności" podjął temat pytany o opinię do zarzutów wystosowanych przez posła PO, Pawła Olszewskiego. Olszewski mówił kilka tygodni temu, że "Solidarność" zaatakowała Wałęsę za poparcie Romneya "w imieniu PiS".
- To nie jest prawdą, bo wielu posłów PiS miało nam za złe, że krytykujemy Romneya. My wcześniej próbowaliśmy dotrzeć do Wałęsy i przekonać go, żeby Romneya nie wspierał, bo to łamie naszą solidarność wobec związkowców amerykańskich, którzy byli z nami w najtrudniejszych czasach - mówi "Tygodnikowi Powszechnemu".
Jak twierdzi Duda, to administracja Obamy podpisała ważną umowę społeczną, z której się wywiązuje, a Romney "zbił fortunę na wyrzucaniu ludzi i likwidowaniu miejsc pracy". - Do Wałęsy nie sposób dotrzeć z jakąś argumentacją. Szanuję go za to, co zrobił w latach 80., ale rozmawiać się z nim dzisiaj nie da - mówi w rozmowie z "Tygodnikiem Powszechnym".
- On teraz mówi, że NSZZ "Solidarność" to są jakieś "resztówki". Tyle że związek popierał go, kiedy walczył o prezydenturę - prezydentem został i to on po swoich rządach pozostawił "resztówki" praw pracowniczych. Podobnie zresztą jak wielu innych polityków, którzy wyrośli z NSZZ "Solidarność" - powiedział Duda.
Sprawa dotyczy lipcowego spotkania Lecha Wałęsy z ówczesnym kandydatem Republikanów na prezydenta USA - Mittem Romneyem. Duda już wtedy mocno protestował przeciwko działaniom byłego prezydenta wypominając Romneyowi jego politykę wobec pracowników.
Czytaj więcej: Piotr Duda: Wałęsa chciał nas PAŁOWAĆ, to nie dziwne że zaprasza Romneya