Mija już szósty dzień, od kiedy Piotr Ikonowicz siedzi w areszcie. "Super Express" odwiedził go w więziennej celi na warszawskim Grochowie. Społecznik siedzi tu z trzema innymi skazanymi. Jak twierdzi, to nie kryminaliści, ale nieszczęśnicy, którzy trafili tu z biedy. Już się z nimi zresztą zaprzyjaźnił. Obrońca biednych wstaje o 6 rano, a kładzie się o dziewiątej wieczorem. Nie je, nie pije. Stara się też nie oglądać telewizora. Za to sporo czyta. Codziennie w południe wychodzi też na godzinny spacer.
Patrz też: Kamienicznik chce od Ikonowicza 100 tysięcy!
Popołudniami biega. Robi jakieś cztery kilometry, podczas których rozmyśla i tęskni za żoną i dziećmi, szczególnie siedmioletnią Karolinką. I tak już szósty dzień.
- Biegając, zabijam czas. Jest tu spora monotonia - opowiada nam Ikonowicz, który od środy głoduje i nie wie, kiedy przestanie. Za PRL, kiedy siedział za działalność opozycyjną, jak mówi, nie jadł i nie pił 17 dni.
- Nie jestem samobójcą, ale będę głodował dotąd, aż mi zdrowie pozwoli. Przykre, że zamiast na wolności pomagać biednym, siedzę tu i tracę czas - mówi nam znany lewicowiec.
Przeczytaj: Przyszli po Ikonowicza o świcie [SZCZEGÓŁY]
Przed aresztem w namiocie mieszka też od środy jego żona Agata Nosal-Ikonowicz. Ona również rozpoczęła głodówkę. Dołączył do niej poseł Twojego Ruchu Jacek Kwiatkowski (44 l.). Wszyscy mają nadzieję, że Ikonowicz szybko wyjdzie z aresztu, by pomagać wyrzucanym z mieszkań.