- Aż mi się nie chce wierzyć, że ktoś coś takiego wymyślił. To bezsensowny i niezrozumiały pomysł. Taka instytucja do obrony dobrego imienia jest posłom niepotrzebna - komentuje dr Jarosław Flis, politolog.
W Sejmie istnieje biuro prasowe Kancelarii Sejmu, są też rzecznicy poszczególnych klubów parlamentarnych. Jakby tego było mało, posłowie mogą prawie w każdej chwili zwołać konferencję prasową i mówić, co im ślina na język przyniesie. Skąd więc pomysł na rzecznika posłów? - Część mediów zamiast zajmować się ustawami, dokumentami i pracą posłów w komisjach, interesuje się tylko tym, który z nas bierze pożyczkę z Sejmu, ile kilometrów przejechaliśmy za pieniądze na prowadzenie biura - argumentował niedawno Waśko w "Polityce". Jego zdaniem, rzecznik posłów miałby bronić w mediach i przed mediami dobrego imienia parlamentarzystów i Sejmu. Zapytaliśmy o ten pomysł rzecznika klubu parlamentarnego PiS Mariusza Błaszczaka (41 l.). - To absurd! Poseł Waśko najwyraźniej chce zaistnieć w mediach, ale robi to, występując w złej roli. Przedstawicielem wszystkich posłów jest marszałek Sejmu - podkreśla Błaszczak. A my od siebie dodajemy: Pośle Waśko zamiast wymyślać podobne bzdury, weź się Pan lepiej do roboty!