Dramat rozegrał się w wielkanocną niedzielę w Świeciu (woj. kujawsko-pomorskie). Trzymiesięczny Piotruś był po opieką taty. Jego mama, Katarzyna P. (21 l.), od piątku praktycznie nie wychodziła z miejscowego szpitala, gdzie na oddziale pediatrycznym leży z silną gorączką Sandra (2 l.), siostra Piotrusia.
- O pani Kasi złego słowa nie powiem - mówi Marcin Ruciński (31 l.), jej najbliższy sąsiad. - To dobra, ofiarna matka. A jej partner? Spokojny gość. Nie wierzę, żeby był zdolny do takiej potworności...
A jednak ratownicy pogotowia, których Adrian N. wezwał do nieprzytomnego synka, od razu zawiadomili policję. Ich zdaniem ciężkie obrażenia niemowlaka nie mogły być efektem przypadkowego upadku. Uznali, że ktoś z premedytacją skatował chłopczyka! Jeszcze tej samej nocy Piotruś trafił do specjalistycznego szpitala w Bydgoszczy, gdzie przeszedł ciężką operację usunięcia krwiaka mózgu. Jego stan jest krytyczny.
Mama Piotrusia nie wierzy w winę swego partnera. Jest przekonana, że to był nieszczęśliwy wypadek. Biegli mówią co innego. - Adrian N. został przesłuchany, postawiliśmy mu zarzut umyślnego spowodowania uszczerbku na zdrowiu syna - mówi Janusz Borucki z Prokuratury Rejonowej w Świeciu.
Jak ustaliliśmy, Adrian N. ma już na koncie podobną sprawę. I wyrok półtora roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata za nieumyślne spowodowanie obrażeń synka Marcelka, którego ma z inną partnerką. Wtedy też się tłumaczył, że dziecko wypadło mu z rąk, a sąd mu uwierzył...
Zobacz: TRAGEDIA Pawła! W katastrofie airbusa zginęła jego żona i synek
Czytaj: ZABIJCIE mnie, bo nie chcieliście mnie leczyć! Dramat pana Antoniego z Koła