Historię Piotrusia opisaliśmy we wrześniu. Wtedy chłopczyk, który urodził się z wadą przewodu pokarmowego, mieszkał na oddziale dziecięcym Szpitala Wojewódzkiego w Gdańsku. Trafił tam, bo jego rodzona matka go zaniedbywała i lekarze postanowili, że chociaż chłopiec nie musi przebywać w szpitalu, to tam będzie mu lepiej niż w domu. Personel szpitala starał mu się zapewnić wszystko, czego potrzebuje taki malec. Piotruś miał swój telewizor, DVD, zabawki, a lekarze i pielęgniarki złożyli się nawet na rowerek dla niego.
Przeczytaj koniecznie: Gdańsk: 3-letni Piotruś mieszka w szpitalu bo mama mnie nie chce!
Więcej
https://www.se.pl/wydarzenia/kraj/gdansk-3-letni-piotrus-mieszka-w-szpitalu-bo-mama-_152084.html
Chłopcu brakowało tylko jednego - miłości rodziców. Mało rodzin zdecydowanych na adopcję chciało dać mu drugi dom, bo Piotruś jest na specjalnej diecie i trzeba podawać mu płyny odżywcze przez pompę. Gdy nadzieja na znalezienie rodziny dla chorego chłopca gasła, pojawili się państwo Mahecha. To polsko-kolumbijskie małżeństwo wychowuje swojego syna Michała (11 l.), chorującego na niedokrwistość hemolityczną. Po przejściu specjalnych kursów i szkoleń stali się teraz dla Piotrusia rodziną zastępczą.
- Nasz syn też jest chory, ale Piotruś to inna sprawa: jest bardzo delikatny i wymaga szczególnej opieki - tłumaczy pan Fernando, nowy tata Piotrusia. - Razem poradzimy sobie na pewno.
Dzięki nowym rodzicom Piotruś coraz szybciej dochodzi do zdrowia, ma bardzo duży apetyt i rośnie jak na drożdżach.
- Jest dla nas jak prawdziwy syn. Gdy przyszedł do nas pierwszy raz, wszystko go ciekawiło. Ucieszył się, że zostanie na noc. Bardzo go kochamy. Zachęcamy inne rodziny, by dały ciepło domowego ogniska innym potrzebującym dzieciom - mówi pani Monika, do której Piotruś coraz częściej zwraca się "mamusiu".