Podczas piątkowej debaty nad expose Tuska, która trwała do późnych godzin nocnych, w Sejmie zrobiło się naprawdę gorąco. Jak informuje "Rzeczpospolita" zaczęło się od tego, że Andrzej Rozenek, rzecznik Klubu Ruchu Palikota, poruszył kwestię legalizacji marihuany i tzw. lekkich narkotyków.
Rozenek zarzucił posłom Platformy i niektórych członkom rządy, że też palą marihuanę, a "nikt ich w więzieniach nie zamyka". Wystąpienie Rozenka nie spodobało się Robertowi Telusowi z PiS. Zażądał od wicemarszałka Sjemu, Cezarego Grabarczyka, by przywołał polityka do porządku.
Biedroń pali marihuanę czy kadzidełka?
Do głosu doszedł partyjny kolega Rozenka. Robert Biedroń miał wykrzyknąć: "Ja palę. Palę...". Poseł na tym zakończył, nie wyjaśniając o co dokładnie chodzi. PiS sugeruje, że Biedroń mówił o marihuanie i domaga się odwołania go z funkcji wiceszefa Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka.
Poseł Ruchu Palikota w rozmowie z gazetą broni się, że miał na myśli palenie kadzidełek. Takie tłumaczenie nie przekonuje Telusa z PiS, który domaga się interwencji od marszałek Ewy Kopacz.