"Super Express": - Sąd zadecydował o zakazie emisji w mediach najnowszego spotu PiS i nakazał przedstawicielom tej partii publicznie przeprosić Platformę...
Janina Paradowska: - Bardzo dobra decyzja. Przyznam, że sądziłam, iż tryb wyborczy nie sprzyja wydaniu sprawiedliwego wyroku, ponieważ wiele rzeczy trzeba było zweryfikować, a do tego potrzebny jest czas. Wydawało mi się, że większe szanse na zwycięstwo ma senator Misiak, o którym w tym spocie powiedziano same kłamstwa.
- A gdzie jest miejsce na wolność słowa?
- Wolność słowa nie może polegać na kłamstwie. Demokracja to również prawo do dochodzenia swoich racji. Gdyby takie prawo nie istniało, to mielibyśmy albo dyktaturę, albo - w przypadku: wolno wszystko - anarchię.
- Jesteśmy bombardowani przez reklamy najsmaczniejszych cukierków, najmodniejszych ubrań, najskuteczniejszych leków, najtańszych ofert - czy swoją ich percepcję mamy zawierzać sądom?
- Walka polityczna za pomocą tego typu spotów, jak ten zamówiony przez Prawo i Sprawiedliwość, nie powinna mieć miejsca. Można walczyć ostro, krytykować, ale nie wolno posługiwać się kłamstwami, bo to oznacza oszukiwanie obywateli. Co się tyczy reklam produktów konsumpcyjnych, uważam, że zleceniodawcy reklam, które są oparte na kłamstwie, powinni być ścigani.
- Druga "bomba" wczorajszego dnia - pod znakiem zapytania stanęła nominacja byłej minister Anny Fotygi na ambasadora Polski przy ONZ. Podczas Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych, która zaakceptowała jej kandydaturę, skrytykowała politykę zagraniczną obecnej ekipy rządowej. W odpowiedzi minister Radosław Sikorski stwierdził, że w sprawie Fotygi musi porozumieć się z prezesem Rady Ministrów. A przecież jej wyjazd na placówkę był już ustalony między premierem a prezydentem...
- Nie podoba mi się ta sprawa - ustalenia typu: ja ci dam Fotygę do Nowego Jorku, a ty mi wyślesz sześciu ambasadorów - bo to jest najgorszy z możliwych sposobów uprawiania polityki. Uważam, że jeżeli na posiedzeniu sejmowej komisji posłowie uznali, że Anna Fotyga nie jest merytorycznie przygotowana - o czym mówił poseł Iwiński - to nie powinny obowiązywać inne ustalenia, tylko trzeba wydać opinię negatywną. Tym bardziej że nie jest to wiążące - to tylko opinia.
Zatem posłowie popełnili błąd. Jednak gdyby teraz minister wycofywał się z ustaleń dokonanych z prezydentem, to sprowokowałby awanturę.
Janina Paradowska
Publicystka "Polityki"