"Super Express": - Jak poseł niezależny odnajduje się w sytuacji permanentnej wojny, jaką toczą ze sobą dwie największe siły polityczne w Sejmie?
Paweł Zalewski: - To nie jest łatwa sytuacja. Platforma i PiS zdominowały wewnętrzną debatę, nie pozostawiając tak naprawdę miejsca na inne opinie.
- Czy to w ogóle jest debata?!
- To co trafia poprzez media do opinii publicznej, rzeczywiście trudno nazwać merytoryczną debatą. To jest kwestia bardzo złej logiki, która dzisiaj rządzi Polską. Logiki wojny na wyniszczenie prowadzonej przez dwóch największych aktorów w Sejmie.
- Czy patrząc na dzisiejszy PiS, cieszy się pan, że już nie jest w tej partii?
- Miejsce, w jakim dzisiaj jestem, powoduje, że nie muszę wpisywać się w konflikt, który ma charakter wojny totalnej. Dlatego z tej perspektywy moje rozstanie się z PiS było dobrą decyzją.
- Ludwik Dorn w PiS został. Efekt jest taki, że jest w tej partii, a tak naprawdę jakby go nie było...
- Nigdy nie miałem wątpliwości, że Ludwik Dorn zostanie w PiS. Kompletnie jednak nie rozumiem, dlaczego osoba o takim autorytecie i potencjale intelektualnym jest marginalizowana. Metoda odstawiania wybitnych działaczy za to, że okazali się niezależni, jest bardzo niszcząca.
- Jak duża jest grupa w PiS, która nie akceptuje kierunku polityki nakreślonego przez wodza?
- Zarówno w PiS, jak i PO jest spora grupa osób, które chciałyby współpracować. Te osoby chcą zostawić po sobie coś więcej niż medialne spustoszenie. Kłopot polega na tym, że nie są w stanie wpływać na kierunek polityki swoich ugrupowań.
- Zawsze mogą się z nimi pożegnać...
- Mogą. Jednak dla wielu ludzi wyjście z partii jest równoznaczne z wypadnięciem z polityki.
- Pozycja Jarosława Kaczyńskiego w PiS jest niezagrożona? Czy np. Zbigniew Ziobro może mu zagrozić?
- Zbigniew Ziobro jest politykiem, który kalkuluje na lata. Jest ambitny, ale wie, że w polityce trzeba czekać na odpowiedni moment. Rozumie też doskonale, że ten jeszcze nie nadszedł i szybko nie nadejdzie. Stąd pewnie pomysł z kandydowaniem do Parlamentu Europejskiego. A pozycja Kaczyńskiego? Dzisiaj jest nie tylko arbitrem między poszczególnymi grupami, które walczą o wpływy w partii, ale jest też centrum całego systemu zarządzania partią. A to jest szkodliwe.
- Kogo dzisiaj słucha Jarosław Kaczyński? Kto ma na niego wpływ?
- Nie wiem. Bardziej niż kto, interesuje mnie, w jaki sposób ten wpływ zdobywa. Kiedy byłem w PiS, mechanizm doboru współpracowników i wpływu na życie partii nie był efektem wyborów demokratycznych. Nie sądzę, by ten element się zmienił.
- A prezydent? Coraz więcej osób uważa, że zamiast łagodzić konflikt na scenie politycznej, wpisuje się w niego?
- Prezydent rzeczywiście bardzo często emocjonalnie angażuje się w spór polityczny. I przez to sprawia wrażenie, że zamiast arbitrem - jest stroną. Polacy preferują inny model prezydentury.
- A jaka jest dzisiaj rola Pawła Zalewskiego? Stoi między dwoma gigantami i...
- Jeśli już, to poza gigantami (śmiech).
- Tak czy inaczej to chyba sytuacja przejściowa. Jakie ma pan plany na przyszłość? Parlament Europejski?
- Na razie to wszystko są znaki zapytania.
- Ma pan propozycję z Platformy?
- Proszę mi wybaczyć, ale w tej sprawie zachowam milczenie. Jeśli wokół mojej osoby będzie się działo coś interesującego dla opinii publicznej, to sam o tym poinformuję.
Paweł Zalewski
Były wiceprzewodniczący PiS, obecnie poseł niezależny. Ma 44 lata