PiS ma problem. Nie ma chętnych do PE

2009-04-03 12:43

Najpierw Jarosław Kaczyński na siłę chciał zatrzymać swoich posłów w polskim Sejmie, teraz zapowiedział, że wszyscy mogą kandydować do Parlamentu Europejskiego. Problem w tym, że posłowie nie palą się już do startu w tych wyborach.

Jeszcze miesiąc temu prezes PiS był nieprzejednany. - Poza zupełnie wyjątkowym przypadkiem Zbigniewa Ziobry parlamentarzyści nie powinni kandydować do Parlamentu Europejskiego - zapowiadał twardo. Jednak jak dowiedział się tygodnik "Wprost", kilka dni temu Kaczyński złagodził stanowisko i dał zielone światło do startu w wyborach min.: Jackowi Kurskiemu, Pawłowi Kowalowi i Arkadiuszowi Mularczykowi.

Prawdziwy przełom nastąpił w środę wieczorem podczas posiedzenia zarządu PiS. - Prezes powiedział, że każdy, kto chce, może kandydować. Co więcej, w niektórych okręgach lokalne władze partii będą prawdopodobnie prosić posłów, by wzmocnili listę swoim startem - relacjonuje tygodnikowi jeden z członków posiedzenia zarządu.

Problem jednak w tym, że najlepsze miejsca na listach są już zajęte i parlamentarzyści PiS już nie palą się do startu.

- Sytuacja jest idiotyczna. Na ochotnika raczej nikt się już nie zgłosi, bo nikt nie chce kandydować dla samego kandydowania. Gorzej, jeśli partia poprosi kogoś o start. Mówi się, że odmowa może oznaczać problemy z uzyskaniem dobrego miejsca na liście w wyborach do Sejmu. Prezes potraktował nas jak karne wojsko. Jak byli chętni, to mówił "nie". A jak zostały ochłapy, to będzie siłą wciągać na listy - żali się jeden z posłów partii Jarosława Kaczyńskiego.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki