- Miałem być na listach PiS, ale Jarosław Kaczyński odrzucił moją kandydaturę - tłumaczy z rozbrajającą szczerością polityk, który w czerwcu pojawi się na pierwszym miejscu podkarpackiej listy PO.
Były przywódca "Solidarności" nie ukrywa, że zanim został zaproszony na spotkanie z wicepremierem Grzegorzem Schetyną, politycy PiS rozmawiali na jego temat. Doszło nawet do spotkania szefa "Solidarności" Janusza Śniadka z prezesem PiS, na którym związek przedstawił listę kandydatur.
- One nie zostały zaakceptowane, jeśli chodzi o dwie osoby ze Śląska i o mnie. Po tym gdy wiedziałem, jak ta kwestia się zakończyła, spotkałem się ze Schetyną - podkreśla Krzaklewski. - Nie wiem, o co chodzi. Jeszcze kilka lat temu PiS w Gdańsku chciało, abym kandydował na prezydenta tego miasta, ale nie byłem zainteresowany - zaznacza były lider AWS.
Czy szczere wyznania zaszkodzą pozycji Krzaklewskiego? Politycy Platformy nie ukrywają, że takie słowa na kilka tygodni przed wyborami, to fatalnym pomysł na kampanię.